Dariusz Rosati

"POLSKI ŁAD", CZYLI WYBORCZA PROPAGANDA

Ogłoszony przez Zjednoczoną Prawicę z wielką pompą program „Polski Ład” miał zarysować cele i kierunki rozwoju Polski na najbliższe dziesięciolecie i stać się potężnym instrumentem budowy poparcia politycznego dla PiS i jego sojuszników, umożliwiając rządzenie przez kolejne lata. W rzeczywistości jednak otrzymaliśmy dokument czysto propagandowy, pełen ogólnikowych haseł, obietnic bez pokrycia i życzeniowego myślenia. Rząd chwali się w nim osiągnięciami – niekiedy prawdziwymi, ale głównie urojonymi - skrzętnie pomijając słabości, wyzwania i zagrożenia. Urzędowy optymizm i nachalna propaganda sukcesu pozostają w tak jaskrawej sprzeczności ze społecznymi odczuciami czasu pandemicznego kryzysu, że nawet w elektoracie PiS dokument budzi mieszane reakcje.

Nawet mało zorientowany czytelnik zauważy natychmiast, że „Polski Ład” od początku do końca przepojony jest filozofią państwowego centralizmu z mocno socjalistycznym zabarwieniem. Dokument taki mógłby w zasadzie powstać w czasach późnego Gomułki, bo - podobnie jak w ramach ówczesnych planów pięcioletnich - o kierunkach inwestycji i działalności gospodarczej mają decydować rządowi urzędnicy pod czujnym nadzorem partii rządzącej. To oni mają wskazywać, gdzie, co, i kiedy się buduje i wytwarza. Główną rolę w tym „rozwoju” mają odgrywać przedsiębiorstwa państwowe - na 130 stronach dokumentu słowa „państwo, państwowy” pojawiają się 62 razy, a słowo „prywatny" – zaledwie 5 razy.

Ale największy problem z „Polskim Ładem” polega na tym, że nie ma w nim nic o rozwoju. Niewiele mówi się o głównych czynnikach wzrostu gospodarczego, takich jak praca, postęp technologiczny, inwestycje prywatne, sprawne instytucje, czy kapitał społeczny. Słowa „podatki, podatkowy” występują w tekście dokumentu 76 razy, podczas gdy słowo „produktywność” pojawia się tylko 2 razy, a pojęcie wydajności pracy ani razu. To pokazuje, że „Polski Ład” niemal w całości skupiony jest na redystrybucji – czyli na transferowaniu coraz większych środków finansowych do grup społecznych, które PiS uważa za swój elektorat: emerytów i rencistów, mieszkańców wsi i małych miast, osób mniej wykształconych i niżej zarabiających. Obietnic w „Polskim Ładzie” jest co niemiara: podniesienie kwoty wolnej do 30 tys. zł, wzrost wydatków na zdrowie, kapitał opiekuńczy dla rodzin z dziećmi, budowa nowych dróg, obwodnic i mostów, czy ułatwienia w dostępie do mieszkań. Zapłacić za nie mają – płacąc wyższe podatki – przedsiębiorcy i klasa średnia. To oni mają sfinansować kolejne wyborcze prezenty, które mają umożliwić PiS-owi wygranie następnych wyborów.

Ale w dokumencie nie ma ani słowa o tym, jak sprawić, by przedsiębiorcy chcieli nadal produkować i inwestować, pomimo rosnących podatków i chaosu w otoczeniu prawnym. Nie znajdziemy też żadnych sensownych propozycji, jak stawić czoło kluczowym wyzwaniom rozwojowym, takim jak kryzys demograficzny, rosnący brak siły roboczej, zapaść w inwestycjach, kryzys klimatyczny, przebudowa polskiej energetyki, czy niski poziom innowacyjności gospodarki.

„Polski Ład” ma w istocie zerową wiarygodność, przede wszystkim dlatego, że jest pełen zakłamań i świadomych pominięć. Na przykład, nie pisze się w nim, że rząd chce zlikwidować możliwość odliczenia składki zdrowotnej od podatku, co w istocie oznacza wzrost opodatkowania przedsiębiorców i klasy średniej o dodatkowe 9% dochodu. Podniesienie kwoty wolnej do 30 tys. zł i zwolnienie z podatku emerytur do 2500 zł miesięcznie przedstawia się jako dwie różne ulgi, a przecież jest to jedno i to samo. Ukrywa się fakt, że samorządy terytorialne stracą na tych rozwiązaniach niemal 15 mld złotych. Albo że podwyższenie drugiego progu podatku PIT z 85,5 tys zł do 120 tys zł nawet nie rekompensuje braku waloryzacji tego progu przez ostatnie 12 lat. Przemilcza się też cały szereg nowych restrykcji, które mają wycisnąć z polskich firm dodatkowe pieniądze do dziurawego budżetu (jak choćby wyłączenie amortyzacji nieruchomości mieszkalnych z kosztów).

Wszystkim, którzy chcą się zapoznać z rzeczywistym stanem polskiej gospodarki, polecam lekturę dwóch innych rządowych dokumentów – Krajowego Programu Odbudowy i Wieloletniego Planu Finansowego Państwa – są rzetelniejsze, bo weryfikuje je Komisja Europejska. Dowiedzą się z nich nie tylko tego, że poprzedni „wielki plan”, czyli przyjęta w 2017 roku tzw. Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju, okazał się wielkim niewypałem, a jego cele – takie jak milion aut elektrycznych, promy, drony czy 100 tys. mieszkań - pozostały głównie na papierze. Dowiedzą się również, że tylko w latach 2020-2021 – na skutek rozrzutnej, krótkowzrocznej polityki obecnego rządu - zadłużenie państwa polskiego wzrośnie niemal o połowę, czyli o 450 mld zł.

„Polski Ład” to lukrowana wizja przyszłości, to oderwana od realiów potiomkinowska wioska. Jego cel jest czysto polityczny – stworzyć iluzję dobrobytu w zasięgu ręki, obiecując wszystko i wszystkim.

Tymczasem rozwój gospodarczy nie polega na emitowaniu w telewizji publicznej propagandowych slajdów. Dobrobytu nie buduje się rozdawaniem pieniędzy, buduje się go pracą i przedsiębiorczością. Ale tym autorzy „Polskiego Ładu” nie zaprzątają sobie głowy.

Autor: prof. Dariusz Rosati