Dariusz Rosati

O "wyborach", które się nie odbyły

Po raz pierwszy w Polsce wybory ogólnokrajowe nie odbyły się w wyznaczonym terminie, a zarazem nie wyznaczono nowego terminu. Rząd PiS doprowadził do największej kompromitacji państwa polskiego w ostatnich 30 latach.

Nie chcieliśmy tych majowych wyborów, ponieważ uważaliśmy, że korespondencyjna forma zagrażała zdrowiu i życiu Polaków oraz, że nie spełniały one standardów powszechności, równości i tajności. Jednak rząd miał w nosie nasze zastrzeżenia i za wszelką cenę parł do wyborów w maju. Doszło do skandalu, bo rząd po prostu nie dał rady. Wybory się nie odbyły i żaden nowy termin nie został ustalony. Skrajnym ośmieszeniem PiS było przyjęcie ustawy o wyborach pocztowych na dwa dni przed 10 maja, gdy już wiadomo było, że tych wyborów PiS nie potrafi zorganizować. Rekordy nieudolności i zagubienia bił Minister J. Sasin, który łamiąc prawo, drukował za grube pieniądze karty wyborcze i obiecywał, że wybory odbędą się w terminie. Chaos pogłębiał Minister Ł. Szumowski, wydając sprzeczne komunikaty w zależności od politycznego zapotrzebowania swoich partyjnych szefów. Oczywiście PiS winę za ten bałagan zwala na opozycję. Gdyż Senat - zgodnie z prawem - pracował nad ustawą korespondencyjną 30 dni i samorządy - też zgodnie z prawem - odmówiły dostarczenia Poczcie Polskiej danych osobowych mieszkańców. Lecz Senat zrobił po prostu to, czego nie zrobił PiS w Sejmie - gruntownie zapoznał się z ustawą, poprosił o ekspertyzy, prowadził konsultacje - i miał do tego konstytucyjne prawo. Chwała Bogu, że przynajmniej Senat nie przyjmuje na gwizdek ustaw w 24 godziny pod dyktando PiS-owskiej władzy, tak jak to - niestety - dzieje się od kilku lat w Sejmie.

Okazuje się, że ten skandal na skalę międzynarodową niczego PiS nie nauczył. Oto mamy dziś projekt nowej ustawy, znowu procedowany biegiem, w kilka godzin, który upoważnia Marszałek Sejmu do wyznaczenia nowego terminu głosowania. Podstawą prawną ma być niedawna uchwała PKW, w której stwierdza się, że brak możliwości głosowania na kandydatów 10 maja jest - na podstawie Art. 293.3 Kodeksu Wyborczego - „równoważny w skutkach z brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów”. To oczywisty nonsens, bo mieliśmy prawidłowo zarejestrowanych 10 kandydatów, a brak możliwości głosowania na nich wynikał z nieprzygotowania i bałaganu, do jakiego doprowadził pan Sasin z całą resztą rządu PiS. A to oznacza, że (ponieważ nie wystąpiła sytuacja „braku kandydatów” o której mówi Art. 293.3 KW) przepis ten nie ma zastosowania i wynikające z tej uchwały PKW upoważnienie dla Pani Marszałek do ogłoszenia nowego terminu wyborów jest niekonstytucyjne.

Przypominam jeszcze raz: Konstytucja RP przewiduje tylko trzy sytuacje, w których Marszalek Sejmu może prawomocnie wyznaczyć NOWY termin wyborów prezydenckich. Jest to:
  1. Wprowadzenie stanu nadzwyczajnego,
  2. Opróżnienie urzędu prezydenta,
  3. Wygaśnięcie kadencji prezydenta.
Żadna z tych sytuacji obecnie nie zaistniała, co oznacza, że w dzisiejszym stanie prawnym nie ma możliwości wyznaczenia NOWEGO terminu wyborów.
 
Autor: prof. Dariusz Rosati