Dariusz Rosati

Prezes NBP ujawnia: "Tak chcą obalić rząd i polskiego złotego"

Tygodnik „Sieci” opublikował wywiad z prezesem NBP A. Glapińskim, w którym prezes snuje spiskowe teorie o niemieckim planie budowy imperium w Europie. Wykonawcą tego planu w Polsce ma być jakoby Donald Tusk, który w tym celu został wysłany z Brukseli do Warszawy. Sposobem podporządkowania Polski niemieckiemu imperium ma być wprowadzenie euro, a jedyną redutą oporu wobec tego zamachu na polską suwerenność ma być prezes Glapiński. Stąd „wściekłe” ataki opozycji na prezesa i zapowiedzi usunięcia go z urzędu (po wygranych wyborach).

Cały ten bełkot ma oczywiście na celu zamydlenie oczu opinii publicznej i wykręcenie się Glapińskiego od odpowiedzialności za drożyznę, do jakiej doprowadził do spółki z rządem PiS, i która coraz bardziej wkurza Polaków, oraz zwalić winę za szalejące ceny na opozycję, Tuska, Putina, Unię Europejską i oczywiście Niemców.

„Niepokorni” dziennikarze „Sieci” skwapliwie użyczyli Glapińskiemu łamów reżimowej tuby propagandowej jaką stał się tygodnik, aby mógł te wszystkie brednie opublikować, choć żadnych faktów prezes nie podaje, a „niepokorni” łykają te bzdury bez jakiejkolwiek refleksji, jak przysłowiowe pelikany.

Nie ma oczywiście żadnego planu budowy niemieckiego imperium w Europie, które miałoby czyhać na polską suwerenność. To stara śpiewka PiS, które z upodobaniem posługuje się antyniemiecką propagandą, aby postraszyć własny elektorat. Owszem, w programie rządu niemieckiego mówi się, że „długofalowym celem integracji europejskiej powinna być budowa federalnego państwa w Europie”, ale tylko dla chętnych i tylko w oparciu o zasady decentralizacji i pomocniczości. Takie federacyjne idee od kilkudziesięciu lat istnieją i są dyskutowane we wszystkich państwach UE, ale i tak wszystkim wiadomo, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie mają żadnych szans na realizację. Ale to urojone zagrożenie jest dla PiS wygodnym narzędziem mobilizowania wyborców.

Jednak Glapińskiemu straszak niemiecki nie wystarcza, więc straszy nas wprowadzeniem euro. Ale my się euro nie boimy, panie prezesie, bo akurat inflacja w strefie euro jest o połowę niższa niż Polsce, a stopy procentowe są 14 razy niższe (!). A co jeszcze ważniejsze, wprowadzenie euro uniemożliwiłoby Glapińskiemu drukowanie złotych po to, żeby Kaczyński mógł mieć kasę na przekupywanie wyborców i swoje megalomańskie pomysły w rodzaju CPK. Choćby dlatego euro byłoby dla Polski korzystne (o innych korzyściach piszę w niedawno wydanej książce „Euro: mity i fakty”, PWE, Warszawa, 2022).

Co do inflacji prezes upiera się, że to nie jego wina, że inflacja jest wszędzie, i że zaraz spadnie (skąd to znamy?). Ale dane statystyczne dotyczące podaży pieniądza i inflacji bazowej są dla Glapińskiego bezlitosne: za prawie 3/5 obecnej inflacji (ponad 9 pkt proc) odpowiada polityka NBP i polityka rządu - a więc nie Putin, nie UE, no i nie Tusk. Szkoda, że redaktorzy „Sieci” nie zechcieli zwrócić na to uwagi.

Co jednak w wywiadzie Glapińskiego najbardzej szokuje, to jego ataki na opozycję i jej lidera D. Tuska. Tego rodzaju ostentacyjne angażowanie się w politykę jest naruszeniem konstytucyjnego wymogu apolityczności prezesa NBP. Glapiński zapomniał, że jego zadaniem jest utrzymanie stabilności cen i troska o wartość polskiego pieniądza (co koncertowo zawalił), a nie włączanie się do sporów politycznych po stronie konkretnej partii, sianie plotek o euro czy straszenie rzekomym niemieckim imperium. Glapiński swoim wywiadem ostatecznie potwierdził, że nie jest i nigdy nie był niezależnym prezesem banku centralnego, tylko usłużnym wykonawcą poleceń Kaczyńskiego. Jego wywiad, jak również wcześniejsza wizyta w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej, stanowią ewidentny dowód na polityczne uzależnienie od partii rządzącej, a to oznacza naruszenie Konstytucji i w pełni uzasadnia postawienie go przed Trybunałem Stanu.

A co do wprowadzenia euro, to jego buńczuczne protesty są bez znaczenia, bo prezes NBP nie ma w tej dziedzinie żadnych kompetencji. Politykę walutową państwa ustala Rada Ministrów w porozumieniu z RPP, a prezes NBP ją realizuje. Prywatne poglądy Glapińskiego na temat euro - dodajmy, że merytorycznie kompromitujące dla profesora nauk ekonomicznych - są tu zupełnie nieistotne.

W sumie, wywiad Glapińskiego to żałosna i żenująca próba zwalenia winy za własne błędy na innych. To stek bzdur, insynuacji i politycznych ataków na opozycję. To kolejna kompromitacja prezesa NBP. Jak długo jeszcze ten gość będzie rujnował reputację jednej z najważniejszych instytucji polskiego państwa? Czy PiS tego naprawdę nie widzi?

Autor: prof. Dariusz Rosati