Dariusz Rosati

Kto rzeczywiście zapłaci za wakacje kredytowe?

Na skutek rozrzutnej polityki rządu i bezczynności NBP w poprzednich latach inflacja w Polsce wzrosła do poziomu najwyższego od 25 lat. Wymuszone tym drastyczne podwyżki stóp procentowych dokonane przez NBP postawiły dziesiątki tysięcy polskich kredytobiorców w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Raty kredytów mieszkaniowych w wielu przypadkach wzrosły o 100-200%, co grozi masową niewypłacalnością mniej zamożnych klientów banków. Rząd zareagował na ten narastający kryzys projektem ustawy o tzw. wakacjach kredytowych, która została niedawno przyjęta przez Sejm. Daje ona kredytobiorcom możliwość zawieszenia spłat rat kredytu mieszkaniowego na cztery miesiące w bieżącym roku oraz na kolejne cztery w roku przyszłym.  Na pozór to propozycja dobra, ale w istocie – jak w przypadku wielu PiS-owskich doraźnych i nieprzemyślanych pomysłów – bardzo kosztowna, niesprawiedliwa i w sumie czyniąca więcej szkody niż pożytku.

Oczywiście jakaś forma osłony przed tak gwałtownym wzrostem stawek kredytowych jest potrzebna, ale powinna być skierowana do najsłabszych grup społecznych. Tymczasem rządowe wakacje kredytowe są dostępne dla wszystkich osób, które zaciągnęły kredyt na własne potrzeby mieszkaniowe, bez względu na poziom dochodów czy stan majątkowy. Podnosi to znacząco koszty przyjętego rozwiązania, ale rząd się tym nie przejmuje, ponieważ zgodnie z ustawą wakacje kredytowe mają zostać sfinansowane przez banki.

Tak skonstruowany instrument pomocowy budzi poważne wątpliwości. Po pierwsze, jest on niezgodny z polską konstytucją i obowiązującym prawem, w tym z zasadą pewności prawa i zasadą bezpieczeństwa obrotu gospodarczego. Arbitralne obciążenie banków kosztami wakacji kredytowych narusza bowiem długookresowe dwustronne umowy zawarte w dobrej wierze między bankami i kredytobiorcami. Stanowi administracyjną ingerencję odbierającą bankom prawa nabyte i wynikające z nich korzyści związane z regularnym obsługiwaniem przez kredytobiorców zaciągniętych kredytów. Taka ingerencja byłaby możliwa dla realizacji ważnego celu społecznego, ale jedynie za słusznym odszkodowaniem, czego oczywiście ustawa nie przewiduje. Jest to groźny precedens, który otwiera drogę do wtrącania się rządu do umów handlowych według własnego widzimisię, w sposób naruszający prawo, w tym prawa własności i zobowiązania stron wynikające z zawartych kontraktów.

Po drugie, przyjęte rozwiązanie niesie daleko idące reperkusje finansowe dla sektora bankowego, grożąc w skrajnych przypadkach zachwianiem pozycji kapitałowej i płynnościowej banków. Koszty wakacji kredytowych szacowane są przez rząd na ok. 10 mld zł w latach 2022-2023, chociaż zdaniem Związku Banków Polskich szacunek ten jest zdecydowanie zaniżony (mówi się nawet o 20 mld zł).  Przedstawiciele rządu lekceważą te obawy, wskazując na wysokie zyski osiągane ostatnio przez sektor bankowy dzięki podwyższonym stopom procentowym – 12,9 mld zł w okresie styczeń-maj 2022. Nie uwzględniają jednak drugiej strony medalu, czyli spadku wartości kapitałów własnych banków spowodowanego spadkiem cen obligacji skarbowych w wyniku wzrostu ich rentowności. W okresie ostatnich 12 miesięcy kapitały własne banków obniżyły się o ponad 30 mld zł, co w połączeniu z możliwością wystąpienia strat bilansowych na skutek wakacji kredytowych może wymagać wszczęcia postępowań naprawczych. Do tego dochodzą koszty kredytów frankowych. Ignorowanie tych zagrożeń to kolejny przejaw braku odpowiedzialności rządu PiS, który dla doraźnych celów politycznych jest gotów podważyć stabilność sektora bankowego w Polsce. A pamiętajmy, że to sektor bankowy odpowiada za bezpieczeństwo naszych oszczędności. Z tych powodów program osłonowy powinien być finansowany nie przez banki, ale bezpośrednio przez budżet państwa.

Po trzecie, można było zaproponować znacznie tańsze, a zarazem bardziej efektywne rozwiązanie, polegające na przejściowym obniżeniu części kapitałowej (na rzecz zwiększenia części odsetkowej) w spłacanych ratach, co pozwoliłoby utrzymać całkowitą wysokość rat na poziomie z końca ubiegłego roku (proponowała to Platforma Obywatelska). Rozwiązanie to nie pociągałoby za sobą strat bilansowych w bankach i dawałoby kredytobiorcom stabilną perspektywę obciążeń finansowych.  

Dlaczego więc rząd, zamiast wdrożyć solidny program osłonowy finansowany z budżetu państwa i adresowany do najbardziej potrzebujących przerzuca tę odpowiedzialność na banki? Odpowiedź jest prosta – w budżecie nie ma pieniędzy, a stan finansów publicznych jest fatalny, głównie z powodu nadmiernych wydatków, ale także i wskutek niezdolności rządu do pozyskania środków europejskich w ramach KPO. W efekcie mamy więc ustawę, która zmusza banki do płacenia za coś, za co nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Przecież to nie banki są winne temu, że mamy w Polsce wysokie i wciąż rosnące stopy procentowe – jest to skutek zaniechań NBP i osobiście prezesa A. Glapińskiego. Gdyby nie wprowadzał on w błąd opinii publicznej zapewnieniami, że stopy procentowe pozostaną niskie, i gdyby wcześniej wziął się za ich podnoszenie, sytuacja kredytobiorców byłaby dziś o niebo lepsza.

Lista błędów i zaniechań prezesa jest długa. NBP przez ostatnie lata nie zrobił nic, aby ustrzec kredytobiorców przed ryzykiem nagłego wzrostu stóp procentowych.  Dawno już powinniśmy zastąpić anachroniczny system oprocentowania kredytów hipotecznych zmienną stopą procentową systemem oprocentowania stałą stopą procentową, tak jak to ma miejsce w krajach zachodnich. To kolejne zaniechanie prezesa NBP, które trudno wytłumaczyć, bo przecież wiadomo było, że prędzej czy później czas stóp procentowych bliskich zeru się skończy, a ich wzrost postawi wielu kredytobiorców w obliczu ryzyka niewypłacalności.

Przygotowana przez rząd PiS ustawa o wakacjach kredytowych ma jeszcze jedną poważną wadę. Zawieszenie spłat ośmiu rat kredytowych – zarówno kapitału jak i odsetek – pozostawi w kieszeniach kredytobiorców kwotę rzędu 10-20 mld zł. Te pieniądze oczywiście trafią na rynek i jeszcze bardziej zwiększą presję inflacyjną. Zmuszą w ten sposób NBP do kolejnych podwyżek stóp procentowych – ku utrapieniu nas wszystkich. Tak więc drodzy kredytobiorcy, jeśli po chwili ulgi dzięki wakacjom kredytowym zorientujecie się , że wasze raty kredytowe znowu wzrosły, podziękujcie za to rządowi PiS. Podziękujcie mu również za to, że inflacja znowu wzrośnie, powodując dalszy spadek siły nabywczej waszych dochodów. Ustawa o wakacjach kredytowych – jak wiele innych PiS-owskich ustaw z Polskim Ładem na czele - po raz kolejny pokazuje, że rządzą nami niedościgli mistrzowie w rozwiązywaniu problemów, które sami stwarzają.

Autor: prof. Dariusz Rosati